Wywiad z Malwiną Barełą autorką bloga Filozofia Smaku

Mówi się, że "je się oczami"... Mimo, że śledzę poczynania Malwiny od lat to przygotowując się do tego wywiadu UTKNĘŁAM najpierw na blogu, a później na Instagramie i jadłam oczami każde zdjęcie. Zupełnie nie mogłam się skupić! 😋
To niesamowite jak takie zdjęcia na mnie działają. Od razu mam ochotę iść do kuchni i przygotować coś z zaproponowanych przepisów lub tworzyć własne wariacje.
I o to chyba właśnie w tym jedzeniu chodzi. Żeby było rozsądnie, zdrowo, ale i kolorowo. Żeby gotowanie, a potem jedzenie sprawiało nam przyjemność i nie było tylko koniecznością dostarczenia sobie energii do działania.


Malwina Bareła, fotograf kulinarny i stylista produktu, autorka książek "Lunchbox na każdy dzień".
Od 10 lat prowadzi blog Filozofia Smaku, na którym dzieli się swoimi sprawdzonymi przepisami i promuje ideę niemarnowania żywności.


Znaczna część naszego społeczeństwa drugie śniadanie/lunch kojarzy ze zwykłą kanapką odwiniętą ze sreberka. No dobra, czasem ta kanapka jest trochę bardziej wymyślna… grillowany kurczak i jakiś sos. Ty od lat poprzez bloga Filozofia Smaku, a także dwie książki inspirujesz Polaków swoimi cieszącymi oczy lunchboxami (bento).
Czym jest bento i skąd pomysł na takie wpisy na Twoim blogu?


Bento to wywodzący się z kultury japońskiej posiłek zamknięty w pudełku, który zazwyczaj składa się z porcji białka, węglowodanów i warzyw/owoców. Od zwykłego lunchboxu odróżnia je wysoki poziom estetyki. O ile każde bento jest lunchboxem, to nie każdy lunchbox możemy określić mianem bento. Wiem, że wiele osób kojarzy bento przede wszystkim z kyaraben, czyli ozdobnym obrazkowym bento, nierzadko nawiązującym do znanych postaci. Tu warto podkreślić, że bento to nie tylko świnki i pandy ulepione z ryżu, czy ozdobne wycinanki z warzyw. Bento jest po prostu estetycznym, zbilansowanym posiłkiem zamkniętym w pudełku. Do przygotowania go nie potrzebujemy specjalistycznych narzędzi czy umiejętności. Wystarczy tylko odrobina chęci.

Z nazwą bento pierwszy raz zetknęłam się wiele lat temu na zaprzyjaźnionym blogu kulinarnym poświęconym kuchni japońskiej. Sama idea tych pięknych pudełek była mi doskonale znana, głównie za sprawą anime, które tak często oglądałam jako dziecko. Chyba każdy, kto był fanem Czarodziejki z Księżyca, pamięta wypełnione po brzegi lunchboxy, które często zabierały ze sobą główne bohaterki.

Skąd pomysł na wpisy? Studiując dwa kierunki jednocześnie, spędzałam poza domem całe dnie, a nie miałam ochoty żywić się gotowcami kupionymi gdzieś po drodze w sklepie. Z jednej strony była to kwestia preferencji smakowych i żywieniowych, z drugiej chęć zaoszczędzenia na wydatkach na jedzenie. A skoro zaczęłam przygotowywać bento dla siebie i dla mojego Połówka, to szybko zapragnęłam dzielić się zawartością naszych pudełek także z Czytelnikami bloga Filozofia Smaku. I tak ponad 7 lat temu na blogu pojawił się pierwszy wpis w cyklu Make bento, not war!. Cykl ten do dziś cieszy się ogromną popularnością, a liczba bentomaniaków sukcesywnie się powiększa. Efektem mojego zamiłowania do bento są nie tylko tematyczne wpisy na blogu, ale i dwie książki „Lunchbox na każdy dzień” poświęcone w całości przepisom do lunchboxu.

Posiłki, które prezentujesz są zdrowe i proste w przygotowaniu. Wielu osobom „zdrowa kuchnia / zdrowia dieta” kojarzy się z ogromem pracy, na którą nie mogą sobie w ciągu zabieganego dnia pozwolić. Czy zgadzasz się z tym stwierdzeniem, że nie da się jeść zdrowo i różnorodnie mając mało czasu? Jak myślisz, dlaczego panuje takie przekonanie?

Błędne przekonania wynikają po prostu z niewiedzy i braku styczności z danym stylem żywienia. Jeśli coś jest dla nas obce i nieznane, tym bardziej wydaje się być praco- i czasochłonne. Kluczem do sukcesu jest wyrobienie w sobie odpowiednich nawyków, zarówno tych żywieniowych, jak i związanych z codziennym gotowaniem.

Jestem zwolenniczką prostej i nieskomplikowanej kuchni, lubię gdy przy niewielkim nakładzie pracy otrzymuję smaczne i wartościowe posiłki. Naprawdę nie trzeba spędzać długich godzin przy garnkach, aby przygotować zdrowy i zbilansowany posiłek. Czasem wystarczy 15-20 minut, by na talerzu wylądował pyszny, lekki, pełen warzyw obiad. Przygotowanie schabowego z ziemniakami zajmuje o wiele więcej czasu, już nie wspomnę o górze zmywania, która przy okazji powstaje.

Przejście na „zdrowszą stronę mocy” to także poznawanie nowych produktów, odkrywanie już znanych na nowo i przede wszystkim większe urozmaicenie codziennych posiłków. Nie oszukujemy się, ale obiady większości Polaków niewiele się od siebie różnią, a podmiana panierowanego mielonego na panierowanego kurczaka czy schab nie jest jakimś specjalnym urozmaiceniem. O znikomej ilości warzyw na talerzu już nie wspomnę.

Na blogu Filozofia Smaku, jak i na Ig @makebentonotwar, dzielę się z moimi Czytelnikami pomysłami na szybkie posiłki, zarówno te codzienne, jak i te, które można zabrać ze sobą na wynos. Podrzucam też wiele wskazówek, mających na celu ułatwić codzienne gotowanie.

Od jakiegoś czasu do swoich przepisów dodajesz (tak jak zresztą i ja na swoim blogu) kaloryczność prezentowanych potraw - czy masz poczucie, że Twoi czytelnicy potrzebują tej informacji? Liczą i monitorują ile kalorii zjadają w ciągu dnia?

Temat ten przewija się w wiadomościach, które otrzymuję na Instagramie, kilka razy dziennie. Staram się, aby w miarę możliwości przy każdym przepisie pojawiała się informacja na temat kaloryczności i makroskładników danej potrawy. Wiem, że dla wielu osób te informacje są dość istotne, sama zresztą na co dzień pilnuję kaloryczności mojej diety. Staram się też pokazywać moim Czytelnikom na blogu, jak samodzielnie mogą wyliczyć własne zapotrzebowanie energetyczne, w jaki sposób i przy pomocy jakich narzędzi można obliczyć kaloryczność posiłku. Uświadamiam też, że wyliczenia dla danej potrawy mogą być różne, wystarczy bowiem, że użyjemy innego produktu, aniżeli ten w oryginalnym przepisie. Wiele osób myśli, że każde oliwki mają X kalorii, a każdy chleb Y kalorii, a przecież tak nie jest, dlatego jeśli tylko mogę, edukuję moich Odbiorców także w tym zakresie.

Twoje zdjęcia zachwycają - co było pierwsze - gotowanie czy fotografia? 

Zdecydowanie gotowanie, bo to od niego się zaczęło, ale szybko wraz z rozwojem moich umiejętności kulinarnych pojawiła się chęć podszkolenia się także w zakresie fotografii. Długo odkładane stypendium przeznaczyłam na zakup pierwszego aparatu i od tamtej pory przepadłam. Fotografia kulinarna stała się nieodłącznym elementem mojej codzienności, a niedługo potem zajęłam się nią zawodowo. Ogromnie cieszę się, że dzięki mojemu małemu kulinarnemu hobby okryłam nową pasję, która daje mi wiele satysfakcji. Na co dzień pracuję jako fotograf i stylista dla marek z branży spożywczej, zajmuję się też przygotowywaniem i redagowaniem przepisów kulinarnych na potrzeby stron internetowych i kanałów sm.


Skąd u Ciebie zamiłowanie do kuchni i gotowania?  

W moim rodzinnym domu najwięcej czasu spędzało się w kuchni. Tu się gotowało, jadło, rozmawiało, spotykało z bliskimi. Od najmłodszych lat zawsze mnie do tej kuchni ciągnęło. Lubiłam przyglądać się, jak gotuje Babcia i Mama, a z czasem zaczęłam im także pomagać. Moją specjalnością była sałatka jarzynowa, racuchy z jabłkami i krupnik. Pierwszy duży garnek krupniku ugotowałam samodzielnie po szkole w wieku 7 lat.

Jako nastolatka gotowałam już na co dzień dla bliskich, zaczynając moje pierwsze (mniej lub bardziej udane) eksperymenty kulinarne. Oczywiście po drodze zaliczyłam też troszkę wpadek, ale to przecież na błędach uczymy się najlepiej i najszybciej.

Prawdziwa przygoda z gotowaniem zaczęła się natomiast na studiach, gdy postanowiłam założyć blog kulinarny. Wielką fascynacją była dla mnie wówczas kuchnia różnych zakątków świata i gdzieś po drodze odkryłam bento.

Jaką masz strategię robienia zakupów i planowania posiłków? Czy robisz to z wyprzedzeniem czy działasz „z dnia na dzień”?

Staram się zminimalizować ilość wyrzucanego jedzenia, dlatego ogromną uwagę przywiązuję do planowania i racjonalnych zakupów. Te ostatnie robię raz w tygodniu (są to głównie warzywa i owoce, ziarna i makarony zamawiam bowiem głównie przez Internet), zawsze z listą, starając się nie wrzucać do koszyka niczego, co znajduje się poza nią. Moja tygodniowa lista niewiele się zmienia, ma bowiem wiele stałych punktów. W zależności od pory roku, dopisuję do niej inne warzywa lub owoce.

Na co dzień działam różnie. Czasem mam zaplanowane posiłki na kilka dni (szczególnie, gdy robię bento prep), czasem gotuję na zupełnym spontanie. Planowanie zakupów nie wyklucza spontanicznego gotowania, o ile oczywiście dana osoba w miarę odnajduje się w kuchni i potrafi samodzielnie komponować posiłki. Osobom mniej obytym w gotowaniu, zawsze polecam, aby spróbowały rozpisać choćby obiady na kilka dni.

Czy uważasz, że planowanie posiłków pomaga w zaoszczędzeniu czasu i pieniędzy? A może i nawet energii, którą przeznaczamy na myślenie o tym „co zrobić do jedzenia?”.

Oczywiście, o czym wspomniałam już wcześniej. Jeśli rozpiszemy sobie wcześniej posiłki na kilka dni, nie będziemy musieli tracić czasu na wertowanie książek kulinarnych lub skakanie po blogach. Odejdzie też konieczność tracenia czasu na wypad do sklepu po produkty, których akurat nie mamy na stanie.

Wiele osób wzbrania się przed planowaniem i zasłania zawsze brakiem czasu, a to właśnie to planowanie jest kluczem do tego, abyśmy mieli go więcej. Sama pracuję tygodniowo średnio 65-80 godzin i gdyby nie wcześniejsze zaplanowanie pewnych czynności, chodziłabym głodna i zestresowana.

Planowanie jest podstawą, szczególnie w zakresie niemarnowania jedzenia, a co za tym idzie – oszczędzania na codziennych wydatkach. Większość osób kupuje niestety za dużo, szczególnie pod wpływem emocji i promocji. Cieszę się, że po latach doszłam do etapu, gdy obecność niewykorzystanych produktów w moim kuchennym koszu jest ogromną rzadkością.

Skąd czerpiesz pomysły i inspiracje na swoje wpisy?

Od lat moją nieustanną inspiracją do tworzenia przepisów są zmieniające się pory roku oraz sezonowe produkty. To od nich właśnie zaczynam, gdy opracowuję jakąś nową recepturę. Zawsze mocno podkreślam sezonowość, bo to ona jest kluczem do tego, aby jeść smaczniej, zdrowiej i przede wszystkim taniej. Jako fotograf przywiązuję też dużą wagę do tego, jak dana potrawa wygląda, dlatego już na etapie wymyślania przepisu, biorę pod uwagę zestawienie kolorów, teksturę produktów itd.

Tworząc blogowe wpisy, skupiam się przede wszystkim na tym, aby dać moim Czytelnikom jak największą wartość praktyczną. Odnosi się to zarówno do publikowanych przepisów, jak i blogowych artykułów. Staram się w moich postach odpowiedzieć na jak najwięcej pytań, które mogłyby się pojawić. Obecnie mocno skupiam się na edukacji w zakresie niemarnowania jedzenia i prawidłowego przechowywania.

Dziękuję za rozmowę!