'Dietetyk na talerzu' recenzja książki

Książka "Dietetyk na talerzu" autorstwa dietetyk Agaty Lewandowskiej to wydana pod koniec roku 2019 pod patronatem Wydawnictwa RM powieść obyczajowa. 




Książka nie jest poradnikiem o diecie czy o odchudzaniu, nie znajdziesz w niej wypunktowanych rad ani zestawu niskokalorycznych przepisów, jednak po dokładnym wczytaniu się w jej treść dowiesz się co robić, a czego zdecydowanie nie żeby schudnąć i czuć się lepiej. To krótki opis, który znajdziesz na okładce tej książki.
Od siebie dodałabym jeszcze, że książka ma na celu przedstawienie na czym polega praca dietetyka.

Powieść przedstawia perypetie Judyty - młodej dietetyk, która z wielkimi aspiracjami i nadziejami otwiera swój gabinet dietetyczny w Warszawie. Poznajemy jej pacjentów, życie prywatne i problemy, z którymi musi się zmierzyć.

Pacjenci bohaterki książki zostali przedstawieni w dość przerysowany sposób. Większość z nich liczy na diety-cud, na których schudną bardzo szybko bądź z wybranych przez siebie części ciała. Oczekują rozpiski z jadłospisem tu i teraz nie biorąc pod uwagę tego, że dietetyk każdy przypadek musi przygotować pod zapotrzebowania konkretnej osoby - indywidualnie. Część osób chciałaby schudnąć, ale niekoniecznie chce się odchudzać, a ich oczekiwania i wymagania nieustannie zaskakują młodą dietetyk. Co więcej, pacjenci ci sądzą, że w procesie chudnięcia (w ich mniemaniu prostym do wykonania) nie będą musieli brać czynnego udziału lub trzymać się otrzymanych zaleceń, a winę za niepowodzenia będą mogli zrzucić na dietetyka.
Zabieg ten ma na celu zwrócenie uwagi czytelnika na podejście, często zbyt powierzchowne do pracy dietetyka, co wiąże się zapewne z nieświadomością społeczeństwa na czym konkretnie ta praca polega, ile zajmuje czasu i w jaki sposób przygotowywane są jadłospisy.

"-No, ale wszystko inne robiliśmy tak, jak trzeba! I zaraz, zaraz... jakie posiłki, których nie było w jadłospisie?
- Pieczarkowa ze śmietaną i karkówka. A przynajmniej o tych dwóch mi wiadomo (...)
- Och, karkówka akurat była w promocji - mówi z wyrzutem. - A pieczarki miałam w lodówce i musiałam jakoś wykorzystać. A jak miałam niby zrobić zupę bez śmietany?"

Autorka wplotła w treści książki wiedzę z zakresu dietetyki tak, aby nie była to "zwykła" lektura, a również źródło wiedzy z zakresu zdrowego odżywiania się.

"-Możemy i powinniśmy włączyć też do diety składniki obniżające cholesterol (...) Śmietanę można zastąpić jogurtem, a masło margaryną ze sterolami, czyli takimi substancjami, które pomagają obniżyć cholesterol. Mięsa też nie trzeba jeść każdego dnia, żeby mieć siłę. Białko możemy dostarczyć na różne sposoby: są jeszcze ryby, biały ser, jajka, fasola, groch..."

Postać Judyty w mojej opinii również została przerysowana i tutaj już troszeczkę mi to przeszkadza. Nie chcę wdawać się jednak w szczegóły żeby nie zdradzić zbyt wiele z fabuły książki.

Książka z pewnością będzie przyjemną lekturą na zimowo/wiosenne wieczory i często wywoła uśmiech na Twojej twarzy 📖.